adm
Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:54, 24 Lip 2013 Temat postu: 3. Komentarz do Stancy pierwszej |
|
|
STANCA PIERWSZA
1. Wieczna Rodzicielka (Rodzic, przestrzeń), spowita w swoje, zawsze niewidzialne szaty, drzemała ponownie przez Siedem Wieczności.
Wieczna Rodzicielka, Rodzic, przestrzeń to terminy, określające zawsze obecną przyczynę wszystkiego, tego nieogarniętego rozumem Bóstwa, którego niewidzialne szaty to mistyczne korzenie wszelkiej materii i wszechświata. Przestrzeń jest tą odwieczną rzeczą, którą możemy sobie najłatwiej wyobrazić, abstrakcyjnie nieruchomą i nie wpływającą przez żadną obecność lub nieobecność w tym przedmiotowym wszechświecie. Jest bezmierna w każdym sensie i samoistniejąca. Pierwszym rozróżnieniem bezprzyczynowej przyczyny ducha i materii jest Duch. Jak uczy ezoteryczny katechizm: ani bezgraniczną, ani próżnią, ani uwarunkowaną pełnią, ale oboma. Tak było i zawsze będzie.
Także szaty oznaczają nie nazwaną i nie zdyferencjonowaną wszechświatową materię. Nie jest to materia, jaką znamy, ale duchowa esencja materii, wieczna i jedna z przestrzenią w oderwanym znaczeniu. Korzeń natury również jest źródłem tej subtelnej niewidzialnej własności w materii widzialnej. To jest, by tak rzec, dusza tego jednego niewidzialnego Ducha, którą Hindusi nazywają Mulaprakriti, odwieczna substancja, będąca podstawą upadhi lub motorem każdego fizycznego, psychicznego czy mentalnego zjawiska. Jest to źródło, z którego promieniuje akasza.
Siedem Wieczności oznacza długi czas, eony wieczności. Należy podkreślić, że termin Wieczność w rozumieniu chrześcijańskiej teologii nie jest uznawany przez Azjatów, poza odniesieniem do Jedynego Bytu. Podobnie jest z określeniem na wieki wieków czy wieczne, ale w odniesieniu do przyszłości. Są to błędne terminy. W drugiej księdze Visznu Purany przez słowo Nieśmiertelność rozumie się byt do końca Kalpy. Z kolei Wilson zauważa, że według Wed jest to wszystko, co można rozumieć na temat nieśmiertelności (wieczności) bogów, którzy zginą z końcem rozkładu wszechświata (czyli pralai). Ezoteryczna filozofia zaś mówi: oni nie zginą, tylko zostaną wchłonięci. Takie sformułowania jak zginą, zginie nie były znane w filozoficznej metafizyce, aż do powstania chrześcijaństwa kościelnego.
Siedem wieczności oznacza siedem periodów jednej manwatary i trwa przez jedną Maha-Kalpę, czyli Wiek Wielki (sto lat Brahmy), który wynosi łącznie 311 040 000 000 000 lat. Każdy rok Brahmy składa się z 360 dni i 360 nocy tej samej długości. Jeden dzień Brahmy liczy 4 320 000 000 śmiertelnych lat.
Owe wieczności należą do najświętszych obliczeń, w których, aby dojść do rzeczywistej całości, każda liczba 7 musi być podniesiona do siły x (7X). X oznacza zmienną wartość, zależną od natury cyklu w subiektywnym lub rzeczywistym świecie; każda figura czy liczba, odpowiadająca tym wszystkim różnorodnym cyklom czy reprezentująca je od największego do najmniejszego w obiektywnym lub subiektywnym świecie koniecznie musi być pomnożona przez siedem.
Nie można dać teraz klucza do tych obliczeń, ponieważ tkwią w tym misteria ezoterycznych obliczeń; z tego też powodu zwykłe obliczenia nie mają żadnego sensu.
Według kabały numer siedem jest wielkim numerem boskich misteriów, numer dziesięć oznacza wiedzę ludzką (Pitagorejska dekada). 1000 jest to 10 podniesione do trzeciej potęgi, zatem numer 7000 również jest symbolem. W Doktrynie tajemnej figura i numer 4 jest męskim symbolem tylko na najwyższym poziomie abstrakcji; na poziomie materii 3 oznacza męski, a 4 żeński symbol: wertykalny i horyzontalny w czwartym stadium symbolizmu, kiedy na fizycznej równi symbole stały się znakami rozrodczymi.
2. Nie było czasu, spoczywa bowiem uśpiony w nieskończonym łonie trwania.
Czas jest tylko iluzją, tworzoną przez kolejne stany świadomości. Przemykając przez wieczne trwanie, nie istnieje gdzie nie istnieje świadomość, nie mogą być tworzone iluzje, spoczywa uśpiony. Jest jedna, matematyczna linia, oddzielająca tę część wiecznego trwania, którą nazywamy przyszłością, od części, zwanej przeszłością. Na ziemi nie ma rzeczywistego trwania, nic bowiem nie pozostaje bez zmiany, nawet w bilionowej części sekundy. Uczucia, jakie mamy wobec rozmiaru czasu, znanego jako teraz, zachodzą dzięki momentalnym wzrokowym wrażeniom, a więc kolejnym obrazom, jakie nam dają nasze zmysły, jako rzeczy ustawicznie przechodzące z rejonu ideałów zwanego przyszłość do rejonu pojęć określanego jako przeszłość.
Rzeczywisty przedmiot lub człowiek nie składa się jedynie z tego, co widzimy w danym momencie, lecz z ogólnej całości rozmaitych zmiennych stanów, ich zjaw w materialnej formie aż do całkowitego ich zniknięcia z ziemi. Pełnia tych zjawisk (suma) jest tym, co istnieje od wieczności do przyszłości, stopniowo przechodzi przez materię i trwa w przeszłości do wieczności. Nikt bowiem nie może twierdzić, że drąg metalowy wrzucony w morze wszedł i istnienie, gdy zszedł z powietrza, i że przestał istnieć w chwili, gdy zanurzył się w wodę; jak też, że ów drąg był składem przeciętnych cząstek tego, co w danym momencie zbiegło się z matematyczną równią, jaka oddziela i w tym samym czasie łączy atmosferę i ocean.
To samo dotyczy osób i rzeczy, które spadając z przyszłości, by znaleźć się w przeszłości, obecność swoją momentalnie zaznaczają w naszych zmysłach całością swoich jestestw, kiedy przechodzą przez czas i przestrzeń (jako materia) na swojej drodze od jednej wieczności do drugiej. Tych dwoje tworzy owo trwanie, w którym jedynie to ma byt rzeczywisty, co nasze zmysły zdolne są w tym poznać.
3. Nie było umysłu Wszechświata, bo nie było Ah-hi (niebiańskich istot) do objęcia go (czyli objawienia).
Umysłem określamy sumę ogólnych stanów świadomości, zgrupowanych w myśli, woli i czuciu. Podczas głębokiego snu gra wyobraźni przestaje istnieć na poziomie fizycznym i pamięć jest w zawieszeniu. Tak więc chwilowo nie ma umysłu, ponieważ ten organ, przez który ego (jaźń) wyraża swoją ideację, oraz pamięć na poziomie materialnym tymczasowo przerwały swoją działalność. Noumen (myślane) może stać się fenomenem na każdym poziomie bytu dzięki wyrażeniu się przez odpowiednią postawę.
Podczas pralai, długiej nocy odpoczynku, Uniwersalny Umysł pozostaje stałą możliwością czynności umysłowej, czy też abstraktem myśli absolutnej, której odpowiednimi, konkretnymi manifestacjami są owe Ah-hi (Dhyani-Czochany), zbiorowi gospodarze duchowych istot, anielskie zastępy chrześcijaństwa, Elohim i zwiastuny Żydów, będący czynnikami sprawczymi boskiej uniwersalnej myśli i woli. Są to inteligentne siły, dające i wykonujące prawa natury, jednocześnie same funkcjonujące według praw, nadanych w taki sam sposób przez wyższe siły. Nie są one jednak uosobieniem sił Natury, jak się mylnie pojmuje. Hierarchia tych duchowych Istot, przez które Uniwersalny Umysł przechodzi do działania, jest jak armia, jak gospodarz sposobem, którym wyraża się siła walczącego narodu i który wyraża układy, tworzone w korpusach armii, podzielonych na brygady, regimenty etc., każdy dział w swoim osobistym, indywidualnym życiu, w ograniczeniu pewnych działań i w ograniczeniu oznaczonych możliwości i odpowiedzialności. Każdy oddział podlega rozkazom Wyższej Instancji, której są podporządkowane osobiste interesy, i każdy zawiera w sobie szereg mniejszych indywidualności.
4. Nie było siedmiu dróg do szczęśliwości (Nirwana, Nippang, Naibban, Moksza) ani wielkich przyczyn cierpienia (Nidana i Maja), gdyż nie było Jedynego do ich tworzenia i bycia przez nie usidlonym.
Dwanaście nidan (w języku tybetańskim Ten-brel Chug-nyi) to główna przyczyna istnienia, skutek tworzony przez powiązania przyczyn.
Jest siedem ścieżek lub dróg do szczęśliwości niebytu, który jest absolutnym bytem, istnieniem i świadomością. Nie było ich, dopóki uniwers był próżny i istniał jedynie w boskim umyśle. Jest dwanaście nidan lub przyczyn bytu, istnienia. Każda jest skutkiem poprzedniej przyczyny oraz przyczyną swojego następcy. Ich ogólna suma jest oparta na czterech prawdach szczególnie charakterystyczna doktryna w systemie Hinaya-na. Należą one do teorii rzeki praw łańcuchowych, tworzących nagrody i kary, i ostatecznie wprowadza pełną władzy karmę. Jest to ugruntowane na wielkiej prawdzie, że powinno się obawiać inkarnacji (ponownego wcielenia), na tym świecie bowiem obdarza człowieka cierpieniem, boleścią, mizernością. Sama śmierć od tego człowieka nie uwolni, ponieważ jest jedynie drzwiami, przez które przechodzi on do drugiego życia na ziemi po krótkim odpoczynku na progu dewakanu.
System Hinayana, czyli szkoła Małego Wehikułu, ma bardzo stary rodowód, podczas gdy Mahayana, szkoła Wielkiego Wehikułu, nastała dopiero po śmierci Buddhy. Zasadnicze jednak nauki są tak stare jak góry, w których od niepamiętnych wieków utrzymywały się obie szkoły. W rzeczywistości obie nauczają tej samej doktryny. Yana, czyli wehikuł (w sanksrycie vahana), jest mistycznym wyrazem, oba wehikuły wpajają (uczą), że człowiek może uniknąć cierpienia ponownych narodzin, a nawet fałszywej szczęśliwości dewakanu, przez zdobycie mądrości i wiedzy, mogących rozproszyć owoce złudzeń i niewiedzy.
Maja, czyli złuda, iluzja, jest tym elementem, który wchodzi do wszystkich skończonych rzeczy, gdyż wszystko, co istnieje, ma tylko odnośną, a nie absolutną rzeczywistość od czasu pojawienia, który przyjął noumen, a obserwacja każdego polega na sile jego uświadomienia. Oko dzikusa, patrzącego na obraz, dostrzeże jedynie pasma i odcienie różnych kolorów, podczas gdy wykształcony człowiek od razu widzi twarze lub krajobrazy. Nie ma nic stałego poza jednym ukrytym absolutnym bytem, który zawiera w sobie wszystkie noumeny rzeczywistości. Byty (egzystencje) należą do poziomu każdego bytu wzwyż, aż do najwyższych Dhyani-Czochanów; są skalą natury wszystkich cieni, rzucanych przez magiczną lampę na bezbarwne tło; wszystkie jednak rzeczy odnośne są rzeczywiste dla poznającego stanowią odzwierciedlenie; zatem rzeczy poznane są dla poznającego rzeczywiste. Jakakolwiek rzeczywistość rzeczy musi być w nich widziana jak błysk, przed lub po ich przejściu przez świat materialny, ale my bezpośrednio nie możemy go rozpoznać, mamy bowiem umysł, który jedynie byt materialny wnosi na poziom naszej świadomości. Bez względu na poziom, na którym ona działa, zarówno my, jak i rzeczy należące do owego poziomu, jesteśmy w tym czasie naszymi jedynymi rzeczywistościami.
W miarę stopniowego rozwoju dostrzegamy, że w tych stanach, przez które przechodziliśmy, mylnie braliśmy cienie za rzeczywistość. Postępowe wznoszenie się ego stanowi tylko serię postępowego budzenia się. Każdy postęp zawiera w sobie przekonanie, że nareszcie teraz obejmujemy rzeczywistość, co nie jest prawdą. Jedynie wówczas, kiedy dosięgniemy Absolutnej Świadomości i stopimy z Nią naszą własną, zostaniemy uwolnieni od wszelkich złudzeń, tworzonych przez maję.
5. Nieograniczone wszystko wypełniała Ciemność, a Ojciec, Matka i Syn byli Jednym, a Syn jeszcze nie zbudził się do nowego koła i pielgrzymki po nim.
Koło w tym znaczeniu jest symbolicznym wyrazem, oznaczającym świat, czyli kulę ziemską. Jest to zatem jasna wskazówka, mówiąca, że starożytni byli świadomi, iż ziemia jest obracającą się kulą, a nie nieruchomym kwadratem, jak nauczali ojcowie chrześcijaństwa. Wielkie koło stanowi jedno trwanie cyklu naszego bytu, czyli Maha-Kalpa, a więc cały obrót naszego specjalnego łańcucha siedmiu planet (lub poziomów) od początku aż do końca. Matę koła oznaczają kręgi (obroty), których także jest siedem.
Ciemność jest Ojcem-Matką, światłem jest ich Syn, powiada stare wschodnie przysłowie. Możemy wyobrazić sobie światło, wychodzące z jakiegoś źródła, które jest przyczyną. Podobnie jest z praświatlem, którego źródło pozostaje nieznane, mimo iż umysł i logika usilnie pragnie je poznać; zatem z intelektualnego punktu widzenia zwane jest przez nas ciemnością. Drugorzędne światło, bez względu na jego źródło, może być tylko majawicznego (złudnego) charakteru.
Tak więc ciemność jest tą wieczną matrycą, łożyskiem, z którego wynika źródło światła i w którym zanika. Do ciemności nic nie jest dodane, aby uczynić ją światłem, i do światła nic nie jest dodane, aby uczynić je ciemnością na naszym poziomie. Są one wymienne, a naukowo światło jest tylko trybem ciemności, i odwrotnie. Są więc zjawiskami tego samego noumenu absolutną ciemnością dla naukowego umysłu i tylko szarym świtem w pojęciu przeciętnego mistyka, chociaż dla duchowego oka wtajemniczonego jest absolutnym światłem. Od naszych sił widzenia zależy zdolność rozróżniania światła, świecącego w ciemności. To, co dla nas jest światłem, dla pewnych owadów jest ciemnością. Oko jasnowidzącego widzi światło tam, gdzie normalne oko zauważa wyłącznie ciemność. Kiedy cały wszechświat był zanurzony we śnie powrócił do swojego praelementu nie było tam ani środka oświetlenia, ani oka postrzegającego światłość. Ciemność z konieczności wypełniała nieograniczoną wszystkość.
Ojciec i Matka są pryncypiami męskiego i żeńskiego rodzaju w korzeniu natury; przeciwnymi biegunami, wyrażającymi wszystkie rzeczy na każdym poziomie wszechświata Duch i Materia w mniej alegorycznym aspekcie, skutkiem czego jest wszechświat, czyli Syn.
Są oni znowu Jednym podczas Nocy Brahmy, w okresie pralai, kiedy w obiektywnym wszechświecie wszystko powróciło do swojej odwiecznej praprzyczyny, aby ponownie pojawić się w następnym okresie brzasku. Karana, wieczna przyczyna, była sama. Mówiąc inaczej: Karana jest sama podczas Nocy Brahmy. Poprzedni, widzialny wszechświat roztopił się w jednej i wiecznej praprzyczynie i jest utrzymywany w płynności w przestrzeni do chwili ponownej dyferencjacji i ponownego skrystalizowania się w następnej manwatarze kolejnego brzasku, co stanowi z kolei początek nowego Dnia Brahmy, nowej działalności Brahmy, symbolu wszechświata.
Ezoterycznie rzecz ujmując Brahma jest Ojcem-Matką-Synem lub Duchem-Duszą-Ciałem w jedności. Każda osobowość jest symbolem jednego atrybutu, a każdy atrybut czy jakość jest stopniowanym wpływem boskiego dechu w jego cyklicznej dyferencjacji: inwolucyjnym i ewolucyjnym.
W kosmiczno-fizycznym sensie jest to wszechświat, planetarny łańcuch i Ziemia; w czysto duchowym to nieznane bóstwo, planetarny duch i człowiek, syn tych dwóch, twór ducha i materii oraz ich objaw w jego okresowym zjawianiu się na Zierni podczas kół, czyli manwatary.
6. Przestało być Siedmiu Wzniosłych Panów i Siedem Prawd, a Wszechświat, Syn konieczności, był zanurzony w Parinishpanna (Absolutna doskonałość, paranirwana, Yong-Grub), aby zostać wydechniętym przez To, które Jest i Nie Jest. Nie było niczego.
Siedmiu wzniosłych panów i siedem twórczych duchów, owe Dhyani-Czochany, które odpowiadają hebrajskiemu Elohimowi, to ta sama hierarchia archaniołów, do których należą, zgodnie z chrześcijańską teogonią, św. Michał, św. Gabriel i inni. O ile jednak na przykład św. Michał jest upoważniony do władania wszystkimi przylądkami i zatokami, czy do nadzorowania ich według dogmatycznej łacińskiej teologii, o tyle w ezoterycznym systemie Dhyani doglądają prawidłowego krążenia (kręgów) wielkich korzennych ras naszego planetarnego łańcucha. W każdym kręgu i w każdej rasie wysyłają swoich bodhisattwów, ludzkich odpowiedników Dhy-ani-Buddhów. Z siedmiu prawd i objawień, czy raczej wyjaśnionych tajemnic, cztery były już dane (choć nadal jesteśmy w czwartym kręgu), a i świat także miał tylko czterech Buddhów. Jest to bardzo zawiła kwestia, do omówienia której jeszcze powrócimy.
Hindusi oraz buddyści mawiają, iż są dotąd cztery prawdy i cztery Wedy. Z tej samej przyczyny Irenaeus obstawał przy czterech ewangeliach. Ale jak każda korzenna rasa w swoim obrocie musi mieć objawienie i swoich nauczycieli, tak samo będzie w kręgu piątym, szóstym i siódmym.
Parinishpanna to absolutna doskonałość, którą osiąga wszystko, co bytuje w wielkim okresie działania, czyli maha-manwatary, i w której odpoczywają podczas następnego okresu. W Tybecie mówi się, że jest to Yong-Grub. Rzeczywista natura paranirwany była publicznie nauczana do Dnia Jogaczara; od tego momentu stała się ezoteryczna i z tego powodu powstało tak dużo sprzecznych tłumaczeń. Jedynie ten, który prawdziwie i dokładnie zrozumie, stanie się faktycznym idealistą. Wszystko powinno być widziane w postaci ideału, poza paranirwaną, zwłaszcza przez tego, kto może pojąć ten stan i ma wiedzę o tym, że niebyt, próżnia i ciemność są Trójcą w Jednym, samobytne i doskonałe.
Paranirwaną jest absolutna tylko w odnośnym sensie, musi bowiem ustąpić następnej absolutnej doskonałości, według wyższej normy doskonałości w następnym okresie działania podobnie jak doskonały kwiat przestaje nim być i umiera, aby powstać jako doskonalszy owoc.
Doktryna tajemna naucza o postępowym rozwoju wszystkiego tak światów, jak i atomów a ów zdumiewający rozwój nie ma wyobrażalnego początku ani końca. Nasz wszechświat jest tylko jednym z nieskończonej liczby wszechświatów; wszystkie są Synami konieczności. Ponieważ stanowią ogniwa w wielkim Kosmicznym Łańcuchu Wszechświatów, przeto każdy z nich jest skutkiem w stosunku do przyczyny swojego poprzednika oraz przyczyną wobec swojego następcy.
Pojawianie się i znikanie wszechświata można wyobrazić sobie jako wydech i wdech wielkiego, wiecznego tchu, który będąc ruchem, jest jednocześnie jednym z trzech aspektów absolutu. Pozostałe dwa to przestrzeń abstrakcyjna i trwanie (czas). Kiedy Wielki Dech jest obiektywizowany, wówczas określa się go jako boski dech i uważa za oddech Nieznanego Bóstwa, Jedynego bytu wydychającego myśl, która staje się wszechświatem. Odwrotny proces występuje podczas wciągania oddechu; wszechświat znika w łonie swojej Matki, ponownie zasypiającej, spowitej w swoje, zawsze niewidzialne szaty.
To, które Jest i Nie Jest oznacza Wielki Dech sam w sobie, o czym można mówić jak o absolutnym bycie, ale czego nie wyobrażamy sobie jak jakiejś formy bytu, którą możemy odróżnić od niebytu. Trzy okresy: Teraźniejszość, Przeszłość i Przyszłość w ezoterycznej filozofii są składnikami czasu, ponieważ stanowią liczbowy twór tylko w odniesieniu do planu fenomenów. W sferze noumenu nie mają żadnej abstrakcyjnej wartości. Powiedziano w Piśmie, że: Czas Przeszły jest Czasem Teraźniejszym, a także i Przyszłym, który, chociaż obecnie jeszcze nie zaistniał, jednakże jest zgodnie z naukami Prasanga-Madhyamika, których dogmaty byty znane od czasu ich oderwania się od sztoS czysto ezoterycznych. Krótko mówiąc: nasze idee dotyczące trwania i czasu wywodzą się z naszych odczuj zgodnie z prawem łączności. Niewytłumaczalne związane z teorią względności ludzkiej wiedzy, nie mogą jednak mieć bytu w doświadczeniu indywidualnego ego i znikają, kiedy ewolucyjny pochód rozwiewa maję z bytu fenomenów.
Czym jest czas, jeśli nie panoramiczną kolejnością stanów naszej świadomości? Potwierdzają to słowa jednego z mistrzów: Czuję się zirytowany, używając tych trzech niezdarnych stów: Przeszłość, Teraźniejszość, Przyszłość, są to bowiem tylko marne pojęcia fazy obiektywu subiektywnej całości. Są tak mało przystosowane do wyrażania stanów, jak siekiera do delikatnego rzeźbienia.
Najpierw należy osiągnąć paramarthę (byt absolutny) aby nie zostać łatwym łupem sanwriti (fałszywego pojęcia), co jest filozoficznym aksjomatem. Inaczej mówiąc, chodzi o to, aby osiągnąć prawdziwą samoświadomość, żeby zrozumieć samvriti, czyli źródło urojeń. Paramartha to synonim sanskryckiego terminu sva-samsedadana, czyli odbicia, które analizuje samo siebie. W tłumaczeniu paramarthy przez szkoły Yogacharya i Madhyamika występują różnice, aczkolwiek wyjaśniają one rzeczywisty i prawdziwy sens tego wyrazu.
7. Zniesione zostały przyczyny bytu. Co Było widzialne i niewidzialne Jest, odpoczywa w wiecznym niebycie, ów Jeden byt.
Przyczyny bytu oznaczają znane przyczyny nie tylko fizyczne, ale także metafizyczne, z których podstawową jest pragnienie bytu, wynik nidany i mai. To pragnienie odczucia zmysłowego życia wyraża się we wszystkim, od atomu aż do Słońca, i jest odzwierciedleniem Myśli Bóstwa wpędzanej w obiektywny byt, w prawo istnienia wszechświata. Zgodnie z ezoterycznymi naukami, rzeczywista przyczyna owego pragnienia i istnienia wszystkiego pozostaje na zawsze ukryta, a pierwsze emanacje jawią się abstrakcjami, jakie tylko umysł jest zdolny sobie wyobrazić. Z konieczności owe abstrakcje muszą zostać uznane za przyczynę materialnego wszechświata, zrozumiałego dla zmysłów i intelektu. Te z kolei podlegają drugorzędnym, podporządkowanym siłom natury, które zostały antropomorfizowane i byty ubóstwiane jako Bóg oraz bogowie przez ludzi w każdym wieku. Nie sposób przedstawić sobie coś bez przyczyny; podejmowanie takich prób doprowadza umysł do stanu kompletnej pustki. Oczywiście jest to stan, do którego dochodzi się w końcu podczas śledzenia wstecz łańcucha przyczyn i skutków; ale tak wiedza, jak i religia osiągają ten stan znacznie szybciej, ponieważ ignorują metafizyczne abstrakcje, które są jedyną przyczyną możliwości fizycznego zgęszczania. Tak więc abstrakcje stają się coraz bardziej konkretne (zwarte, rzeczywiste), w miarę jak zbliżają się do poziomu naszego bytu, by ostatecznie objawić się w formie materialnego wszechświata poprzez proces przechodzenia metafizycznych rzeczy w fizyczne (materialne), analogicznie jak para przechodzi w wodę, a ta z kolei w lód.
Idea wiecznego niebytu, będącego jedynym bytem; pozornie jawi się jako paradoks tym, którzy nie pamiętają, że my sami ograniczamy nasze idee o bycie zgodnie ze świadomością naszej egzystencji (istnienia), czyniąc je konkretnymi terminami (specyficznymi) zamiast uniwersalnymi (generującymi). Nie narodzone niemowlę, gdyby mogło rozumować zgodnie z naszymi pojęciami, musiałoby ograniczyć swoje pojęcie o bycie do życia wewnątrz macicy matki, ponieważ tylko takie zna. Gdyby zaś, zgodnie ze swoim stanem świadomości, miało określić życie po narodzeniu, które dla niego jest śmiercią, wówczas z powodu nieznajomości danych i braku odniesienia do tego pojęcia, mogłoby wyrazić się, że życie1 to niebyt, który jest rzeczywistym bytem. W naszym wypadku Jeden byt to noumenon wszystkich noumenów, jakie znamy, które powinny podlegać zjawiskom, dającym im jakikolwiek cień rzeczywistości, ale nie posiadamy zmysłu czy intelektu, dzięki któremu moglibyśmy je teraz zrozumieć.
Atomy złota, rozsiane w materii (substancji) ton złotonośnego kwarcu, są niedostrzegalne dla oka górnika. On jednak wie o ich obecności i o tym, że jedynie one dodają wartości temu kwarcowi. W odniesieniu atomów złota do kwarcu może w jakimś drobnym stopniu przejawiać się stosunek noumenu do fenomenu. Jest wszakże różnica, górnik bowiem wie jak wygląda złoto, wydobyte chemicznie z kwarcu, natomiast zwykły śmiertelnik nie jest w stanie wyobrazić sobie rzeczywistości rzeczy, odłączonych od mai, która je zakrywa i w której są one ukryte.
Wtajemniczony, wzbogacony wiedzą zdobytą przez jego poprzedników, kieruje oko Dangmy w stronę esencji rzeczy, w której żadna maja nie ma wpływu. Tu właśnie nauki filozofii ezoterycznej łączą się z nidanami i czterema prawdami, stają się szczególnie doniosłe, ale są okryte tajemnicą.
8. Samojedna forma bytu rozciągnęła bezgraniczny, nieskończony, bezprzyczynowy, bezsenny stan snu, a życie tętniło w Nieświadomej Wszechświatowej Przestrzeni podczas wszystkich obecności, odczuwanych przez otwarte oko Dangma.
W Indiach znane jest Oko Siwy, ale ezoterycznie bardziej jest znane jako Otwarte Oko Dangmy. Dangma oznacza oczyszczoną duszę, która stała się jivanmukta, najwyższym adeptem, Mahatmą. Jego otwarte oko jest duchowym okiem jasnowidzącego. Możliwości, jakie powstają w związku z tym, nie są jasnowidzeniem w potocznym rozumieniu tego słowa, ale stanowią raczej duchową intuicje, dzięki której pewne wiadomości są osiągalne. Występuje tu połączenie z trzecim okiem, przypisywanym niektórym ludzkim rasom.
Dla nowoczesnej myśli charakterystyczne jest powtarzanie archaicznej idei na podstawie jednolitości jawnie różnych rzeczy, przykładowo heterogeniczność rozwinięta z homogeniczności. Biolodzy poszukują homogenicznej protoplazmy, chemicy pramaterii; generalnie zaś nauka szuka siły, której dyferencjacje jawią się jako elektryczność, magnetyzm, ciepło. Doktryna tajemna przenosi tę ideę w obszar metafizyki, przyjmując Jedyną Formę Istnienia za podstawę i źródło wszystkich rzeczy. Być może sformułowanie to nie jest w pełni adekwatne. Sanskryckim terminem jest prabhavapyaya miejsce, w którym powstaje początek, i w którym ponownie roztapiają się wszystkie rzeczy. Nie jest to matka świata, jak tłumaczy Wilson, bo Jagadyoni, według F. Halla, nie jest matką świata czy łonem świata, ale przyczyną materialnego wszechświata. Purany objaśniają to przez karana przyczynę, a filozofia ezoteryczna przez ideał ducha tej przyczyny. W drugorzędnym stanie jest to swabhavat buddyjskich filozofów, wieczna przyczyna i skutek, wszechobecna a jednak abstrakcyjna, samoistna plastyczna esencja i korzeń wszechrzeczy oglądane w tym samym podwójnym świetle, podobnie jak wedantyści widzą swego parabrahmę i mulaprakriti, jedno pod dwoma aspektami (fazami).
Oczywiście dobrze jest widzieć naukowców, rozważających możliwości wedanty, szczególnie zaś uttara-mimansa, wywołanych naukami buddystów; jest to wprost przeciwne byddhyzmowi Gotamy Buddhy, wywołanemu i wyrażonemu naukami Doktryny tajemnej, których fragmenty są tu podawane i na których opierają się także upaniszady. Według nauk Siankary dane te są bezsprzeczne.
Bezsenny stan snu jest jednym z siedmiu stanów świadomości, znanych w orientalnym ezoteryzmie. W każdym z tych stanów do działania pobudzona zostaje inna część umysłu; jak by to powiedział wedantysta, jednostka jest świadoma na różnych poziomach swojego bytu. Bezsenny stan snu w tym wypadku został alegorycznie zastosowany wobec wszechświata, by wyrazić stan analogiczny do stanu świadomości człowieka, który będąc w transie wykonuje jakieś czynności, ale o niczym nie pamięta po powrocie do świadomego stanu, mimo iż zachowywał się normalnie.
9. Ale gdzie był Dangma, kiedy Alaya Wszechświata (Dusza jest podstawą wszystkiego, Anima Mundi) był w Paramartha (Absolutny byt i świadomość, które są absolutnym niebytem i nieświadomością) a Wielkie Koło było anupadaka.
Oto temat tysiącletnich naukowych dysput. Oba terminy alaya i paramartha były bezpośrednią przyczyną poróżnienia szkół i dzielenia prawdy na czworo, jak przysłowiowego włosa, co sprzyjało tworzeniu się różnych poglądów, sprzecznych z mistycznymi określeniami.
Dosłownie alaya oznacza duszę świata, aminę mundi, owego wszechogarniającego ducha Emersona i, zgodnie z ezoterycznymi naukami, okresowo zmienia swoją naturę. Alaya, chociaż wieczna i niezmienna w swojej wewnętrznej esencji na poziomach nieosiągalnych dla człowieka i kosmicznych bogów (Dhyani-Buddhów), w okresach życia zmienia się, dostosowując się do niższych poziomów, włącznie z naszym. Wówczas to Dhyani-Buddhy są jednością z alaya w duszy i esencji, ale nawet człowiek, mocny w jodze (mistycznej medytacji), jest w stanie zlać swoją duszę z tą jednością (Aryasang-ha, szkoła Bumapa). Nie jest to jednak nirwana, ale stan bliski temu. Stąd wynika to nieporozumienie. Jogaczarowie ze szkoły Mahajana twierdzą natomiast, że alaya (Nyingpo i Tsang po tybetańsku) jest uosobieniem próżni, ale także podstawą każdej widzialnej i niewidzialnej rzeczy. Wieczna i niezmienna w swojej esencji, odzwierciedla się również w każdym przedmiocie wszechświata, tak jak księżyc w czystej, cichej wodzie.
Inne szkoły negują tę tezę.
Podobnie jest z paramartha. Jogaczar tłumaczy to określenie jako ten, który jest zależny także od innych rzeczy (paratantra); Madhyamika mówi, że paramartha jest ograniczona do parinishpanna, czyli absolutnej doskonałości, tj. do wystawienia dwóch prawd z czterech. Jogaczarowie utrzymują, że (w każdym razie na tej planecie) istnieje tylko samritisatya odnośna prawda; madhyamika uczy zaś o istnieniu paramarthasatya absolutnej prawdy.
W sanskrycie paramartha oznacza samoświadomość lub samoanalizujące odzwierciedlenie. Składa się z dwóch słów: parama, ponad wszystko i artha, rozumienie. Satya oznacza natomiast absolutny, prawdziwy byt. W tybetańskim paramarthasatya to Don-dam-pei-bden-pa. Przeciwieństwem absolutnej rzeczywistości jest samvritisatya, tylko odpowiednia prawda. Samvriti to fałszywa koncepcja, źródło iluzji, maja. Tybetańskim odpowiednikiem jest Kun-rdzob-bden-pa, iluzja tworząca pozory. Żaden arhat czy żebraczy zakon nie mogą dosięgnąć wiedzy absolutnej, dopóki nie staną się Jednym z paranirwaną. Parikalpita i Paratantra są jego wielkimi wrogami (aforyzmy Boddhisattvów).
Parikalpita (w Tybecie Kun-Tag) jest błędem, czynionym przez tych, którzy nie mogą zrozumieć próżności oraz iluzyjnej natury wszystkiego; którzy wierzą, że istnieje coś, czego nie ma na przykład nie-ego. Paratantra zaś jest tym, czymkolwiek jest, co istnieje jedynie przez zależność lub przyczynowy związek, a które musi zniknąć, jak tylko przyczyna z której wynika przestaje istnieć. Na przykład wystarczy zniszczyć knot, a światło ginie.
Filozofia ezoteryczna uczy, że wszystko żyje i ma świadomość, ale nie każde życie i świadomość jest podobne do ludzkich czy zwierzęcych istności. Na życie patrzymy jako na jedną formę bytu, wyrażającą się w tym, co nazywamy materią, albo, co w człowieku niesłusznie rozdzielając określamy duchem, duszą i ciałem.
Materia jest sprawczym czynnikiem, wyrażającym duszę na tym poziomie istnienia, natomiast przez duszę objawia się duch na wyższym poziomie; wszystkie trzy są trójcą zespalaną przez życie, które je wszystkie przenika. Idea wszechogólnego życia jest jednym z prastarych pojęć, powracających w tym stuleciu do ludzkiego umysłu jako logiczne następstwo, wyzwalające umysł z więzów antropomorficznej teologii. Prawdą jest, iż nauka nadal jeszcze zadowala się szperaniem i zmaganiem ze znakiem wszechświatowego życia i jeszcze nie zdobyła się na odwagę by, nawet szeptem, powiedzieć Anima Mundi! Idea skrystalizowanego życia, teraz już znana nauce, mogłaby być badana przynajmniej pół wieku wcześniej. Botanicy szukają nerwów u roślin nie dlatego, żeby wykazać, iż rośliny mogą czuć lub myśleć jak zwierzęta, ale dlatego, że wierzą, iż ma to istotne znaczenie dla wzrostu lub odżywiania się roślin i że istnieje jakiś odpowiednik, którego funkcje mają takie samo znaczenie jak u zwierząt. Nie do pomyślenia jest, aby nauka dalej nie uznawała tak prostych terminów, jak siła czy energia i ukrywała przed sobą fakt, że wszystkie rzeczy mają życie i są żywe czymkolwiek by były, atomami czy planetarni.
Może powstać pytanie, w co wierzono w szkołach ezoterycznych? Jakie doktryny poruszają ten temat i są wykładane przez ezoterycznych buddystów? Razem z nimi odpowiadamy: alaya ma podwójne, a nawet potrójne znaczenie. W systemie jogaczarów kontemplacyjnej szkoły Mahajana alaya jest podwójna: jako uniwersalna dusza {Anima Mundi) i wyższe ego robiącego postępy ucznia. Ten, który jest mocny w jodze, mocą swojej woli może wprowadzić swoją alayę przez medytację w prawdziwą naturę egzystencji. Aryasangha, przedchrześcijański adept i założyciel buddystycznej szkoły ezoterycznej, rywal Nagarjuny, twierdził, że alaya posiada absolutnie wieczyste istnienie.
W pewnym sensie jest to pradhana, którą Wisznu-Purana objaśnia jako tę, która jest nierozwiniętą przyczyną, przez najwyższych mędrców zwaną pradhana. Oryginalna podstawa, która jest delikatnym prakriti, czyli tym, co jest wieczne i które albo zarazem jest lub pojmuje, co jest a co nie jest, albo jest tylko procesem. Niepodzielna, równomierna przyczyna, która zarówno jest przyczyną i skutkiem, a którą ci, co są zaznajomieni z pierwszą zasadą, nazywają pradhana i prakriti, jest niepoznawalnym Brahmą, który był wszystkim - Waja-Purana. Inaczej: sam Brahmą nie rozpoczyna ewolucji i nie stwarza, ale tylko wyraża przeróżne aspekty samego siebie, z których jednym jest prakriti, aspekt pradhany. Prakriti nie jest wszakże odpowiednim określeniem, ponieważ nie jest niepoznawalnym Brahmą; bardziej odpowiada termin alaya.
Jest to błąd tych, którzy nic nie wiedzą o uniwersalności doktryn okultystycznych, począwszy od kolebki ras ludzkich, a zwłaszcza tych, którzy negują lub odrzucają prawdziwość idei pierwotnych objawień nauki, aby uczyć, że Anima Mundi, Jedno Życie, czyli Uniwersalna Dusza była znana i dana przez Anaksagorasa lub w jego czasach. Ów filozof akcentował szczególnie tę teorię, przeciwstawiając ją materialistycznemu pojęciu kosmogonii Demokryta, bazującemu na egzoterycznej teorii ślepo pędzących atomów. W rzeczy samej Anaksagoras nie odkrył tej teorii, ale jedynie był jej propagatorem, podobnie jak Platon. To, co on zwał światową inteligencją (Nous), której zasada, zgodnie z jego poglądem, jest absolutnie odłączona i wolna od materii, a działa według wzoru, było zwane w Indiach ruchem, jednym życiem lub jivatmanem całe wieki przed 500 rokiem przed narodzeniem Chrystusa. Jedynie ariańscy filozofowie nigdy nie kojarzyli tych zasad, które u nich były nieskończone, ze skończonymi atrybutami myślenia.
Prowadzi to do Najwyższego ducha Hegla i niemieckich transcendentalistów, i jest pożytecznym kontrastem. Szkoły Schellinga i Fichta znacząco odeszły od prymitywnego, archaicznego pojęcia absolutnego pryncypium, a przecież odzwierciedlały tylko jeden aspekt podstawowej idei wedanty. Nawet Absoluter Geist von Hartmanna w jego pesymistycznej filozofii o Nieświadomym, chociaż najbliższy spośród europejskich koncepcji dotyczących hinduskich doktryn adwajtystów, także daleko odbiega od rzeczywistości.
Według Hegla Nieświadomy nigdy by nie podjął bezmiernej i bardzo trudnej pracy, uczestnicząc w rozwoju wszechświata, gdyby nie nadzieja zdobycia (osiągnięcia) czystej samoświadomości. W związku z tym należy pamiętać, że określając ducha, termin, który europejscy panteiści stosowali na określenie parabrahmy jako nieświadomego, nie przywiązywano doń tego znaczenia, jakie faktycznie powinno mieć i jakie zwyczajowo posiada.
Absolutna świadomość, mówią, poza zjawiskiem określającym termin nieświadomość brakiem jakiegokolwiek elementu osobowości, przechodzi ludzkie pojęcie. Człowiek jest niezdolny do utworzenia choć jednego pojęcia poza empirycznymi zjawiskami, nie potrafi także podnieść, od początku układu swojego bytu, zasłony, skrywającej majestatyczność Absolutu. Jedynie uwolniony Duch zdolny jest mglisto pojąć naturę źródła, z którego wychodzi i do którego nieuchronnie musi powrócić (...) jak najwyższy Dhyan-Czochan, jednakże w swojej niewiedzy może tylko pokłonić się przed głęboką misteria Absolutnego Bytu. Od kiedy to jednak, nawet w kulminacji świadomego istnienia osobnika, następuje indywidualne włączenie się w uniwersalną świadomość, stosując określenie Fichta: skończone może pojąć nieskończone, czy też dostosować to do swoich normalnych, umysłowych doświadczeń. To tak, jakby powiedzieć że Nieświadomy i absolut mogą mieć nawet zmysłowy popęd lub nadzieję osiągnięcia czystej samoświadomości.
Wedantysla nigdy by nie przyjął tej idei Hegla, a okultysta z kolei powiedziałby, że to doskonale odnoś) się do zbudzonego mahatu, Uniwersalnego Umysłu, projektowanego w świecie zjawiskowym jako pierwszy aspekt niezmiennego absolutu, lecz nigdy do tego ostatniego. Duch i Materia, czy purusza i prakriti, są tylko dwoma pierwiastkowymi aspektami Jednego, tego bezwtórnego.
Materialnie ruchomy Nous, ożywiająca dusza, immamentna w każdym atomie objawionym w człowieku, ukrytym w kamieniu, posiada różne stopnie siły. Panteistyczna idea ogólnej duch-duszy, przenikającej wszelką naturę, jawi się jako najstarsza ze wszystkich filozoficznych koncepcji. Również Archeusz nie był odnaleziony przez Paracelsusa czy przez jego ucznia, Van Helmonta, jest to bowiem ten sam Archeusz, Ojciec-Eter, objawiona postawa i źródło niezliczonych zjawisk lokalizowanego życia. Cały szereg tego rodzaju spekulacji jest tylko i wyłącznie różną interpretacją tego samego tematu, którego motyw jest zawarty w starożytnym pierwotnym objawieniu.
Termin anupadaka (bez rodziny, bez przodków) jest mistycznym określeniem, mającym kilka różnych znaczeń w filozofii. Określano nim z reguły duchowe istoty, takie jak Dhyan-Czochan lub Dhyan-Buddha. One to właśnie mistycznie odpowiadają ludzkim Buddhom i bodnisattwom, znanym jako manushi (ludzkie) Buddhi, które także są określane jako anupadaka w momencie, kiedy ich cała osobowość zostaje włączona do szóstej i siódmej zasady, czyli atma-budhhi i stają się diamentowymi duszami Wajra-Sattwas, całymi mahatmami. Wajradharato składnik diamentu, w tybetańskim natomiast mówi się Dorje-sempa, gdzie sempa oznacza duszę, jej diamentową jakość odnoszącą się do niezniszczalności poza tym życiem. Objaśnienie dotyczące anupadaki, podane w Kala-Chakra w pierwszym rozdziale Rgyud Kandżura jest na wpół ezoteryczne. Ono to wprowadziło w błąd orientalistów, powodując błędne spekulacje na temat Dhyani-Budhhów i ich ziemskich odpowiedników, Manushi-Budhhów.
Ukryty Pan (Sangbai Dag-po) ten Jeden z Absolutem zlany, nie może mieć rodziców, jest bowiem Samo-bytny i Jednym z Uniwersalnym Duchem (Svayambhu). Zacytowaliśmy Hegla, który wraz z Schellingiem, praktycznie przyjął panteistyczne pojęcie okresowych awatarów {szczególne wcielenia ducha świata w człowieka, jak to jest widziane u wszystkich wielkich religijnych reformatorów). Esencją człowieka jest duch (...) i tylko oderwanie się od swojej skończoności i poddanie siebie czystej samoświadomości umożliwia osiągnięcie Prawdy. Chrystus-czlowiek, jako człowiek w którym objawiła się Jedność Boga-człowieka (identyczność indywidualnej świadomości z uniwersalną świadomością jak uczą wedantyści i niektórzy adwajtyści) objawił swoją śmiercią i ogólnie w historii wieczną historię Ducha, historię, której każdy człowiek musi sam dokonać, aby zaistnieć jako Duch czytamy w Filozofii historii. Zatern Swabhawat w najwyższym aspekcie. Misterium w hierarchii anupadaka jest wielkie, a jego szczytem jest uniwersalna duch-dusza, w mniejszym stopniu zaś Manushi-Budhha. Także każdy człowiek obdarzony duszą jest anupadaka w utajonym stanie. Zatem, gdy mówimy o wszechświecie w jego bezkształtnym, wiecznym stanie, przed tym zanim został ukształtowany przez budowniczych, stwierdzamy, że był anupadaką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|